... wyczarowane igłą i nitką ...

sobota, 30 kwietnia 2016

Wreszcie koniec kwietnia.

No i mamy ostatni dzień kwietnia. Dobrze, że już się kończy ten miesiąc, bo nic dobrego mi nie przyniósł, poskąpił mi czasu na haftowanie. W domu remont na całego, nic tylko latam na szmacie i sprzątam, żeby jako tako było i się człowiek nie dusił od kurzu. W drugiej połowie kwietnia pięć dni w szpitalu z dzieckiem, planowana operacja w Kajetanach.
Na całe szczęście pozytywy jednak jakieś są, bo by człowiek padł i nie powstał. Dziecko ma już z głowy wszczepienie implantu ślimakowego, a ja jutro wprowadzam się do nowej sypialni :-). Też udało mi się zrobić coś malutkiego :-)


Jak na szybko szykowałam sobie nitkę do szpitala to wydawała mi się bardziej fioletowa. W efekcie jest bladziutka, a miała trafić do pokoju mojej Małgoni. Ale i tak się cieszę, że powstała ta literka. Schowam ją do szufladki na "przydasie" i zobaczymy :-) co los jej przyniesie. I to na tyle w tym koszmarnym kwietniu .... życzę Wam pięknej majówki :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz