... wyczarowane igłą i nitką ...

środa, 16 marca 2016

Trochę wspomnień i prac, które wyszły spod mojej igły :-)

Ponieważ ostatnio jakoś nie po drodze mi z igłą, pokażę Wam trochę moich prac :-)

Serwetka wykonana już nawet nie pamiętam jak dawno temu, chodziłam wtedy do podstawówki, po wielu latach leżenia w szafce moja mama znalazła dla niej zastosowanie, robi za piękną ozdobę pralki :-)


Poduszka robiona resztkami wełny, to chyba wtedy zakochałam się w haftowaniu xxx. Pamiętam jak dziś moja babcia robiła na drutach i szydełkiem, moja mam haftowała richelieu, a ja xxx.


 
Potem przyszedł czas na liceum i studia, i właściwie nie miałam czasu, a może bardziej towarzystwa takiego, które by coś robiło takiego. Czas stracony - może, a może czas na to żeby dojrzeć i docenić sztukę wytwarzaną swoimi rękami :-)
 
Dziś wiem, że gdyby los nie rzuciłby mnie w Bory Tucholskie do Osia za stażem, pewnie bym już niczego nie wyhaftowała. Pewna Pani w tej mieścince sprzedawała gaz w butli do kuchenek i to do niej się wtedy udałam, żeby go zakupić. W korytarzyku, gdzie czekałam na podmiankę pustej na pełną wisiały obrazki o przeróżnej tematyce, ale najważniejsze ..... wszywane krzyżykami. W tym dniu głęboko zakopana miłość do haftowania rozkwitła.
 
Nie jest może najlepszy, ale do dziś dzień jest ze mną i łezka mi się kręci w oku, bo dzięki temu obrazkowi zaczęłam haftować znowu.
 
 
Na drugi ogień poszedł ten oto obraz, wisi nad telewizorem :-) i  jako pierwszy został oprawiony :-)
 
 
Powstało potem bardzo dużo większych i mniejszych prac, oto niektóre z nich:
 

Właścicielką jest Karolka :-), która jest wypisz wymaluj jak ta dziewczynka z obrazka.
 
Ten trafił do Marcelinki :-)
 
Wschód i zachód słońca w mojej sypialni :-)
 
Kurki zdobią ścianę u mojej teściowej :-)
 
Ten skończyłam w 2008, strasznie długo go robiłam bo jakieś 3 lata z ogromnymi przerwami i jest to mój największy obraz, ostatecznie stał się prezentem dla mojego brata.
 
 
A teraz trochę różności, które wypadły spod mojej igły:
Dwa tamborki, za małe żeby na nich haftować, ale w sam raz, żeby wcisnąć w nie trochę Wenecji :-)
Ten hafcik został specjalnie zrobiony na worek na suszone grzybki.
 
 
Zostały mi jeszcze takie maleństwa, które czekają. Sama jeszcze nie wiem co z nimi począć.
 

Przy tych dwóch obrazach pomagał mój mąż, uczył się na króliczkach stawiać xxx, a potem zapragnął wyhaftować bardziej ambitny obrazek. Dostał więc ten widoczek z mostkiem i jakieś 10% to jego udział w nim, resztę pozwolił mi wspaniałomyślnie dokończyć hihihihi .... nie spodziewał się, że to idzie tak powoli ;), na dzień dzisiejszy ograniczył swój wkład w hafty do wyrażania ochów i achów :D


 
 
 
I wreszcie obrazy, które mają już kupione ramy i czekają na powieszenie po remoncie, jeden do pokoju telewizyjnego, drugi do pokoju córci:

 

I na koniec moich wspominek zaprezentuje metryczkę mojej córki, w schemacie dziecko leży na kolanach aniołka, a ja sobie troszkę pokombinowałam i śpi na podusi :-)

 

I na tym kończę moje wspominki, dziękuję za to, że dobrnęliście do końca.
Mam nadzieję, że moje dzieła choć troszkę się podobają. Miło mi będzie jeśli pozostawicie po sobie komentarz. I do następnego posta, ale tym razem skupimy się już na teraźniejszości i tym co teraz robię :-)

8 komentarzy: